Możesz pobrać transkrypcję TU w formacie PDF lub przeczytać całą rozmowę poniżej.
Witam Cię bardzo serdecznie w 74. odcinku podkastu. Dziś będzie inaczej niż zwykle, ponieważ nie będzie gościa. To będzie odcinek solo.
Nie ukrywam, że jest to pewien eksperyment dlatego jestem ciekawa jak będzie Ci się go słuchało. Od razu powiem, że jeśli w przyszłości tego typu odcinki się jeszcze pojawią, to na pewno pozostaną rzadkością, także nazwa audycji Autentyczne rozmowy (dla) kobiet pozostaje aktualna, a dzisiejszy wyjątek niech potwierdza regułę.
Dziś chciałabym skupić się na temacie KSIĄŻEK dotyczących WYSOKIEJ WRAŻLIWOŚCI. Bo i książki i wysoka wrażliwość to tematy, które czasem razem, a czasem osobno dość regularnie pojawiają się w naszych mailowych czy Instagramowych rozmowach. I czasem pytacie mnie wprost – co polecam do czytana w tym temacie, więc pomyślałam, że nagrywając taki odcinek będę miała gotową odpowiedź.
Od razu powiem też, że ten odcinek możesz w całości przeczytać na stronie, gdzie będzie odnośnik do transkrypcji. Mówię o tym, bo pojawią się tu tytuły książek, cytaty, nazwiska. Także nic nie musisz zapisywać jeśli będziesz chciała. Pod koniec odcinka podam dokładny adres strony, gdzie znajdziesz wszystkie notatki.
Wysoka wrażliwość to też temat, który od czasu do czasu pojawiał się już w audycji. Jeśli słuchasz podkastu w miarę regularnie to pewnie kojarzysz, że ja jestem osobą wysoko wrażliwą. To było powiedziane bardzo wprost w dwóch odcinkach, które nagrałyśmy jeszcze w duecie z Gosią (która też jest osobą wysoko wrażliwą i jako psycholog pracuje z kobietami wysoko wrażliwymi). Odcinki, w których omawiałyśmy test na wysoką wrażliwość mają wiele odsłuchań, co dla mnie oznacza tyle, że temat jest ważny.
Wiem też, że niektóre z Was właśnie dzięki tym odcinkom ODKRYŁY WYSOKĄ WRAŻLIWOŚĆ U SIEBIE. Jeśli je znasz to być może część dzisiejszego odcinka będzie dla Ciebie pewnym przypomnieniem, bo będzie i o książkach i trochę o wysokiej wrażliwości, ale na pewno pojawi się też coś nowego. Jeśli ich nie znasz to odnośniki znajdziesz w notatkach do dzisiejszego odcinka. I tu chciałabym zaznaczyć, bo teraz tak sobie pomyślałam, że może coś się powtórzyć, a może powiem coś innego niż w tamtych odcinkach. Celowo do nich nie wracałam przed nagraniem. One były nagrywane pod koniec roku 2019, więc możliwe, że spojrzenie na pewne tematy się u mnie zmieniło. Wszyscy się zmieniamy siłą rzeczy, nabywamy nową wiedzę, czytamy testujemy w praktyce co się sprawdza, a co nie. Przynajmniej tak jest u mnie.
W ogóle moment gdy czytam czy poznaję nową wiedzę jest zawsze dla mnie niesamowicie ekscytujący. Bywam dosłownie w euforii, pełna nadziei, a mój mąż, który siłą rzeczy często bywa moim pierwszym „kontaktem”, z którym muszę podzielić się tą ekscytującą wiedzą, zna te momenty bardzo dobrze, kiedy wpadam z błyskiem w oku i mówię bardzo poważnie: „no i w końcu wszystko się wyjaśniło.” On ma do tego dużo cierpliwości i dystansu, choć zawsze z powagą przyjmuje te moje rewelacje, bo wie, że muszę się nimi podzielić, ale wie też, że potem zazwyczaj przychodzi codzienność, w której te świetne teorie czy wyjaśnienia czasem świetnie się sprawdzają, a czasem no cóż nie sprawdzają się. Nie mówiąc już o tym, że zazwyczaj prędzej czy później przychodzi coś nowego w postaci książki, podcastu czy filmu.
I mnie osobiście to nie zniechęca do tego, żeby sięgać po kolejne książki, czy to z rozwoju osobistego czy psychologii, bo mam poczucie, że na tym to polega aby znaleźć w nich coś dla siebie i coś co się sprawdzi w życiu. Znam też osoby, które potrafią znaleźć tę jedną książkę, którą przerobią od deski do deski i wdrożą i to się u nich super sprawdza. I podziwiam to. Ja natomiast działam inaczej, bardzo dużo czytam, wybieram sobie pewne zagadnienia z każdej książki, ale po prostu lubię się tak nasączać wiedzą, pomaga mi to lepiej zrozumieć dany temat.
Dlatego też te kilka książek, o których dziś Ci opowiem ukazuje temat wysokiej wrażliwość z różnych punktów. Ponieważ WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ ma różne aspekty i nie każda osoba wysoko wrażliwa jest taka sama i mierzy się z takimi samymi aspektami tej wrażliwości. Nie mówiąc już o tym, że możemy być obie wysoko wrażliwe, a mieć różne osobowości i zainteresowania. Osobiście mam wrażenie, że o wysokiej wrażliwości mówi się coraz więcej. Dużo jest osób, które na przykład na Instagramie nawet w swoim bio piszą o tym, że są wysoko wrażliwe. Posługuję się tu przykładem Instagrama, bo akurat w to miejsce w którym spędzam czas w tym roku, ale oczywiście w innych mediach napewno też można to zaobserwować. W każdym razie, jeśli chodzi o to Instagramowe BIO, które może maksymalnie zawierać 150 znaków i to jest niesamowicie mało, więc to co się tam pisze ma celowo kierować uwagę na to, co jest dla danego twórcy w danym momencie najważniejsze. Czyli co i dla kogo tworzy, z czym się utożsamia. Więc jak czytam, że ktoś w tym bio wspomina o swojej wysokiej wrażliwości to jest dla mnie jasny sygnał że ta cecha jest ważna dla niego, czy dla niej. Ja siłą rzeczy trafiam częściej na takie konta kobiece, ale nie oznacza to, że to jest to głównie kobieca cecha. Dlatego myślę, że WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ zaczyna być dla nas – osób wysoko wrażliwych ważna. Tak się identyfikujemy, rozpoznajemy, pojawia się dużo treści na ten temat. I to jest super.
Myślę, że warto też o tym pamiętać, że to jest bardzo niejednorodna cecha i możemy w obrębie tej wysokiej wrażliwości odkrywać które aspekty nas dotyczą, a które nie. Dlatego postaram się też, opowiadając dziś o tych 5-ciu książkach pokazać, na które aspekty wysokiej wrażliwości, dana autorka zwraca szczególną uwagę i jak ją ujmuje.
To teraz przejdę już do konkretów czyli pierwszej książki.
Jest to książka dr Elaine Aron pt. Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza.
Czyli można powiedzieć klasyk klasyków.
Bo z tej książki można dowiedzieć się wszystkich ważnych podstaw. Czyli przede wszystkim czym jest wysoka wrażliwość i i jak ją rozpoznać. W tej książce jest też TEST, który robimy we wspomnianych wcześniej odcinkach podkastu. Jej autorka jest osobą wysoko wrażliwą, ale przede wszystkim doświadczoną psycholog kliniczną, badaczką i terapeutką.
Moim zdaniem co jest bardzo ważne, to sam przekaz książki, w której autorka skupia się na tym, aby wysoką wrażliwość dobrze opisać i przede wszystkim pomóc zrozumieć, że nie jest ona zaburzeniem, czy jakąś fanaberią lub czymś, co można w sobie zmienić, ale pewną funkcją systemu nerwowego, która dotyczy około 15 do 20 procent ludzi i występuje niezależnie od płci i narodowości. W książce opisana jest też historia w jaki sposób autorka zaczęła ją badać i nazywać wysoką wrażliwość.
Jeśli pierwszy raz lub relatywnie od niedawna spotykasz się z pojęciem wysokiej wrażliwości i czujesz, że z jednej strony to brzmi niesamowicie, bo opisuje Ciebie i w końcu wiele zachowań, czy takich Twoich cech, które Ci w życiu być przeszkadzały czy uważałaś za „dziwne”, może nie pasujące do dzisiejszego świata… Takie, które trzeba by w sobie naprawić, a teraz nagle odkrywasz, że to wszystko składa się na WYSOKĄ WRAŻLIWOŚĆ, która nie jest chorobą, tylko pewną właściwością, dotyczy około 20 % procent ludzi, być może kogoś także w Twojej rodzinie i, że to nie jest coś, co się wybiera czy można zmienić, to bardzo polecam Ci tę książkę, bo ona da Ci sporo wiedzy oraz pomoże przyswoić fakt, że nic z Tobą złego się nie dzieje, to jaka jesteś jest ok.
Oczywiście opisuję tu scenariusz, w którym na temat cech związanych z wysoką wrażliwością masz negatywne przekonania. Niekoniecznie musi tak być, o czym autorka w książce również pisze. Są osoby, które od dziecka były akceptowane niezależnie od tego, czy ich wrażliwość i cechy z niej wynikające „pasowały do dzisiejszego świata”, czy nie. I tak jak wspomina autorka, te osoby generalnie czują się z wysoką wrażliwością ok, akceptują ją w sobie. Jeśli to jest Twój przypadek to wow. Zazdroszczę Ci, bardzo pozytywnie oczywiście. Daj znać koniecznie jeśli tak jest.
Natomiast mam wrażenie, że wiele z nas ma dużo negatywnych przekonań związanych z wysoką wrażliwością i być może nawet nie do końca wierzy, że to jest coś neurologicznego. Prawda jest taka, że generalnie wrażliwość w dzisiejszym świecie nie jest uznawana powszechnie za cnotę, nie kojarzy się z sukcesem, często stoi wbrew „produktywności”. Dlatego sporo osób wysoko wrażliwych tak po ludzku, w głębi ducha wierzy, że można w sobie ją jakoś „naprawić”, zwalczyć, nie mieć jej. I mam wrażenie, że często po to osoby wysoko wrażliwe trafiają do „rozwoju osobistego”, aby znaleźć te złote sposoby na to, jak w końcu przestać być wysoko wrażliwą osobą. Oczywiście mało kto tak to nazywa, bo zazwyczaj te osoby nie wiedzą, że jest coś takiego jak wysoka wrażliwość, albo nie do końca rozumieją to pojęcie.
Tak było przynajmniej w moim przypadku. Długo miałam w sobie takie poczucie, że pewne rzeczy w końcu w sobie „naprawię” i będę taka życiowa strzała, hej do przodu, a nie jak to w moim domu od dziecka na mnie mówiono: powolniak, czy ruski filozof. W końcu kiedy odkryłam i zrozumiałam wysoką wrażliwość to uświadomiłam sobie, że w ramach tej mojej wysokiej wrażliwości kryją się pewne cechy, które sprawiają, że w różnych sytuacjach funkcjonuję tak a nie inaczej i jeśli w końcu przestanę patrzeć na innych, nie wysoko wrażliwych i porównywać się do nich, a skupię się na poznaniu siebie i swoich faktycznych potrzeb, które wynikają z tych cech, to przestanę walczyć ze sobą, a zacznę faktycznie się rozwijać. I powiem od razu bardzo szczerze zmiana tych przekonań u mnie trwa (jak wszystko… ;) ), to jest coś co ja logicznie rozumiem, ale nie znaczy to, że dzięki temu już działam o 180 stopni inaczej niż kiedyś. Natomiast wiem, że to wyznacza mi po prostu kierunek działań i staram się tego trzymać.
Szczerze powiem – z akceptacją własnej wrażliwości cały czas jestem w procesie, daleko mi do osoby, która w euforii z rozwianym włosem na wietrze otoczona chmarą motyli śpiewałaby dźwięcznym głosem, że wrażliwość jest najcudowniejszym darem na świecie. Nie. To nie ja. I pewnie nigdy nie dojdę do tego stanu… Ale nie uważam też, że jest jakimś przekleństwem i a kysz z nią. Im bardziej ją rozumiem tym jestem z tym bardziej ok i powoli wyznaczam sobie sfery, w których coś zmieniam i pracuję.
Przy okazji chciałabym Ci krótko opowiedzieć o 4 głównych cechach, które charakteryzują osoby wysoko wrażliwe, a które dr Elaine Aron opisuje w tej książce. Posłużę się przy okazji kilkoma cytatami z książki. Myślę, że to też pokaże wyraźnie 4 różne sfery, można powiedzieć filary wysokiej wrażliwości. Mnie osobiście wszystkie 4 sfery bardzo dotyczą, jak to niektórzy mówią ja jestem „bardzo wysoko wrażliwa”, natomiast nie każdy tak ma. I osobiście uważam, że patrząc przez pryzmat tych filarów można też szukać trochę dalej, nawet w innych systemach (takich jak test Gallupa) tych swoich wysoko wrażliwych cech. Przy okazji kolejne książki będą też odnosiły się moim zdaniem bardziej lub mniej do niektórych filarów.
Po 1. Jest to głębia przetwarzania z ang. depth of processing.
Zacytuję w tym momencie fragment z książki Dr Elaine Aron
„Osoby wysoko wrażliwe wszystko przetwarzają głębiej. Szukają relacji pomiędzy wszystkim, co postrzegają, a przeszłymi doświadczeniami lub analogicznymi obiektami. Robią to niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie.”
I to jest coś z czym ja się bardzo odnajduję i czego dotyczyła ta moja dziecięca ksywka czyli ten ruski filozof. Chodziło o to, że w zasadzie wszystko stanowiło i do dziś często tak jest pole do głębokich rozważań. To jest też coś co moim zdaniem łączy się z talentem Intelekt z testu Gallupa, który mam w swoim top 5. Być może z innymi talentami też, akurat ten dobrze znam i u mnie to się mcno łączy. Zresztą dużo o tym myślałam… ;)
Drugi filar cecha to przestymulowanie z ang. overstimulation
I tutaj też posłużę się cytatem z książki Dr Elaine Aron:
„Jeśli dostrzegasz każdy najdrobniejszy szczegół okoliczności, w jakich się znajdujesz, a są one wielorakie (wiele rzeczy do zapamiętania), intensywne (hałas, nieład itp.) albo sytuacja ciągnie się zbyt długo (dwugodzinny dojazd do pracy), jest oczywiste, że szybciej się zmęczysz, musząc przetwarzać tak wiele danych. Inni, którzy nie dostrzegają tyle co ty (albo wręcz nic), nie męczą się tak szybko. Mogą nawet uznać za dziwne, że całodzienne zwiedzanie miasta, a potem wieczorne wyjście do klubu to dla ciebie za dużo.”
Według mnie to jest kluczowy filar. To jest coś, co myślę „najboleśniej” może nas dzielić czy odróżniać od osób nie wysoko wrażliwych. I wspomnę jeszcze raz, że oczywiście nie każda wysoko wrażliwa osoba musi mieć z tym problem, bo są osoby, które w pełni akceptują te swoje potrzeby i żyją sobie z nimi spokojnie. Natomiast, ja do nich nigdy nie należałam i przez większość swojego życia totalnie nie rozumiałam i czułam się z tym źle. Wyglądało to w praktyce tak, że ładowałam sobie dużo różnych rzeczy do zrobienia, które oczywiście fizycznie były do zrobienia i już w środku dnia albo miałam ból głowy (a problemy z bólami głowy u mnie zaczęły się bardzo wcześnie bo jak miałam około 6 lat i to był taki mój słaby punkt), albo byłam po prostu wyjątkową zołzą dla innych. Wynikało to z przebodźcowania.
Trzeci filar to reaktywność emocjonalna (ang.emotional reactivity). E oznacza także „empatię”.
Zacytuję znów fragment książki, który opisuje tę cechę:
„Nie tylko domyślamy się co ktoś czuje, ale w pewnym stopniu sami odczuwamy to samo co on.”
Choć mam wrażenie, że każda wysoko wrażliwa osoba, wie o czym teraz mówię. Czujemy mocniej, niż nie wysoko wrażliwe osoby. I choć z jednej strony nie da się tego zmienić, to nie chodzi też o to aby bezwiednie się tym emocjom poddawać. Czujemy mocniej jednak z drugiej strony nauczenie się własnych granic i praca nad empatią to jest ogromna dziedzina psychologii. Znam osoby, które u siebie to skutecznie wypracowały. Taką osobą jest na przykład wspomniana już przeze mnie Gosia Pawlińska, która współtworzyła ze mną tę audycję do początku 2020 roku i która profesjonalnie skupia się na tym aspekcie w pracy rozwojowo – terapeutycznej z kobietami.
Przy okazji znów wrócę do tzw. Testu talentów Gallupa. Jeśli go nie znasz lub chciałabyś dowiedzieć się więcej na ten temat to w notatkach do tego odcinka na stronie znajdziesz odnośnik do jednego z odcinków podkastu, w których o tym teście i talentach mówiłyśmy więcej oraz do bardzo popularnego tekstu z mojego bloga, w którym dzieliłam się wrażeniami tuż po tym jak sama już prawie pięć lat temu wykonałam ten test. Ja w swojej piątce talentów nie mam EMPATII, myślę, że jest ona u mnie wysoko, nie znam rozkładu wszystkich talentów, ale siłą rzeczy jako osoba wysoko wrażliwa współodczuwam mocniej. Znam natomiast wiele osób wysoko wrażliwych, które empatię w swoim top 5 mają. Co więcej istnieje nawet specjalne określenie „empata”, z którym spotkałam się po raz pierwszy z dwa lata temu, a do którego bezpośrednio nawiązuje jedna z książek, o której dziś również opowiem. I tu zwrócę uwagę znów na tę koncepcję, że któryś z tych czterech filarów może być u nas mocniejszy i warto szukać wokół tego konkretnego aspektu książek czy treści, które pomagają go rozwijać, a nie czuć, że jest naszą kulą u nogi.
Empatia oznacza, że udzielają nam się mocniej i te pozytywne emocje i te negatywne. Ale jak podkreśla dr Elain Aron w książce zacytuję: „osoby wysoko wrażliwe, jak się zdaje wyposażone są do tego, by szczególnie doceniać dobre rezultaty i lepiej niż inni kombinować, aby do nich doprowadzić.” Popiera to przy okazji badaniami naukowymi. Dla mnie to brzmi trochę jak superpower. :)
Ok, do wątku związanego z empatią jeszcze dziś wrócę przy okazji mówienia o innej książce.
Teraz omówię jeszcze krótko czwartą cechę wysokiej wrażliwości, którą jest wyczuwanie subtelności z ang. sensing the subtle.
Znów będzie cytat z książki dr Elaine Aron: „Często właśnie to najbardziej się u nas rzuca w oczy – rejestrujemy niuanse, które innym umykają.” Ta cecha może łączyć się z wyostrzonymi zmysłami, ale niekoniecznie. Ja osobiście mam na przykład bardzo wyostrzony zmysł słuchu. Jednak nie tylko o to chodzi. Siłą rzeczy, jak pisze dr Aron rejestrujemy więcej niuansów, szczegółów. Ale jak podkreśla i w tym momencie znów zamieszczę cytat z książki: „Z drugiej strony, kiedy jesteśmy zmęczeni, nie dostrzegamy niczego (ani subtelnego, ani rzucającego się w oczy) oprócz własnej potrzeby wytchnienia.”
I jeśli znasz ten stan, w którym się dosłownie wyłączasz i marzysz tylko, aby odpocząć czy to od nieustannych myśli czy od emocji, czy od zewnętrzych bodźców czy od tego co Cię otacza, choć dla innych osób ta sama ilość tego wydawałaby się ok to bardzo polecam Ci całą tę książkę.
Moim zdaniem czyta się ją dobrze. Może nie porywa jak najlepszy kryminał, ale jest bardzo wartościowa i warto po nią sięgnąć.
Spotkałam się też z opinią, że nie każdemu pasuje. Dlatego teraz opowiem o innej książce innej autorki, która może być dla niej alternatywą.
Sama sięgnęłam po nią, gdy przeczytałam książkę dr Aron i szukałam czegoś więcej na temat wysokiej wrażliwości. To było jakieś trzy, może cztery lata temu. I tak trafiłam na książkę napisaną przez Ilse Sand. „Wrażliwość: dar czy przekleństwo? Przewodnik życiowy dla osób wyjątkowo wrażliwych i innych pięknych dusz.”
Przyznam Ci się, że przed kupieniem chwilę się wahałam. Zastanawiałam się, czy będzie w niej coś więcej niż to, co było w książce Elaine Aron. I szczerze powiem, że być może nie, bo przeczytałam ją dość szybko, ale po więcej książek tej autorki nie sięgnęłam. Natomiast samą autorkę bardzo polubiłam, jest duńską pastorką z wykształceniem terapeutycznym, specjalizuje się w temacie wysokiej wrażliwości i sama jest osobą wysoko wrażliwą. Także wspominam o tej książce, sama musisz ocenić, czy będzie to coś dla Ciebie.
Przygotowując się do ego odcinka pomyślałam sobie, że wrócę do niej, przejrzę zaznaczone fragmenty i spis treści, może coś mi się przypomni. I tak mogę powiedzieć, że w książce poruszane są między innymi takie tematy jak:
- samoocena osób wysoko wrażliwych,
- granice i wyznaczenie swojej przestrzeni;
- temat relacji i kontaktów z innymi osobami;
- jak radzić sobie z gniewem;
- rozdział o poczuciu winy i wstydu;
- Rozdział o zaburzeniach psychicznych, podatności na lęk i depresję;
- Oraz rozdział o miłości do samego siebie.
Są też tematy związane z badaniami naukowymi nad wysoką wrażliwością. Dużo jest zaczerpnięte od dr Elaine Aron. Być może dlatego czytając tę książkę nie miałam po niej tak wielu momentów aha, bo zbiega się w wielu momentach z tamtą książką. Co prawda omawia wysoką wrażliwość od strony problemowej. Jeśli nie czytałaś jeszcze ani jednej ani drugiej książki, zajrzyj do nich, zobacz spisy treści, może akurat ta będzie Ci bliższa. Autorka pisze w ciepły sposób i książkę czyta się bardzo szybko.
Przyznam, że gdy przeczytałam te dwie książki o wysokiej wrażliwości długo długo nic w tym temacie nie czytałam. Przyjęłam do wiadomości, że mam taką cechę, jest wrodzona i cóż – taki mój los. Skupiłam się mocno na aspekcie akceptacji tego, że mam skłonność do przemyśliwania wszystkiego oraz ulegam przebodźcowaniu i nad tym sobie pracowałam.
Natomiast w międzyczasie z wielką chęcią sięgałam po książki Brene Brown. I powiem szczerze, dopiero teraz widzę dlaczego. Bo przecież Brene bardzo dużo mówi o i pisze o wrażliwości. Ale nie są to książki o wysokiej wrażliwości.
Za każdym raziem gdy czytałam fragmenty o tym, że jedyną drogą do autentycznego życia jest właśnie wrażliwość i ona zawsze łączy się z odwagą to miałam łzy w oczach i coś ściskało mnie za gardło. Tylko długo nie mogłam sobie tego poukładać i nawet myślałam sobie – no dobra Brene ja już jestem wrażliwa akurat inaczej nie potrafię, ale szczerze powiem, nie wiem, czy to takie wow…
I dopiero niedawno, oglądając film dokumentalny na Netflixie, a właściwie wystąpienie Brene Brown to miałam takie małe eureka w tym temacie. ;) Tu na marginesie, jeśli nie znasz Brene, to jest must watch, najlepsze opowieści i gwarantuję Ci, że to będą cudownie spędzone niecałe 2 godziny w Twoim życiu, bo nie dość, że jest dużo rozwojowej treści, to czysta rozrywka, prawie jak stand up – Brene Brow jest niesamowita. Ona mówi o wrażliwości, używa angielskiego słowa voulnerability, które można tłumaczyć też jako podatność na zranienia. W ogóle j. angielski mam wrażenie jest bogatszy w tym temacie u nas i to wrażliwość i tamto, a to są trochę inne aspekty. I uświadomiłam sobie, że wrażliwość, o której mówi Brene Brown to taka dojrzała wrażliwość, na którą wysoka wrażliwość ma niesamowity potencjał. Zwłaszcza, że ona mówi tam wprost: jeśli nie ma granic, to nie jest wrażliwość. Wysoka wrażliwość często nam uwiera, bo nie umiemy stawiać zdrowych granic, no dobra, może idę już w takie mentorskie tony, nie wiem, czy tak jest z nami wszystkimi wysoko wrażliwymi, ale na pewno tak bywa u mnie. Tak w zasadzie to teraz o u mnie temat numer jeden. Także to taka dygresja, bo książki Brene Brown nie są o wysokiej wrażliwości, ale uważam, że każda wysoko wrażliwa osoba odnajdzie w nich masę fantastycznych treści i mogą być cudownymi przewodnikami jak swoją wrażliwość rozwijać i pielęgnować. Nie podaję tu tytułów jej książek, bo wszystkie są warte przeczytania. Zgoogluj, jak wybierzesz na chybił trafił to pewnie się nie zawiedziesz. Choć musisz sprawdzić bo nawet w tym temacie nie każdy się odnajdzie i to jest ok.
Teraz wrócę do kolejnej książki stricto napisanej dla osób wysoko wrażliwych, a w zasadzie od razu dwóch książek jednej autorki, które przeczytałam jedna po drugiej i bardzo je polubiłam. Odnalazłam się w nich w 100% i za chwilę powiem Ci też dlaczego i pewnie na tej podstawie już będziesz mogła stwierdzić sama czy to jest coś dla Ciebie czy nie.
Chodzi o książki napisane przez francuską autorkę Christel Petitcollin:
- Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych
- oraz Jak lepiej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych
I od razu powiem – to o mnie, bo ja faktycznie „myślę za dużo” i taj jak mówiłam już wcześniej mam też w top 5 talent nazywany Intelekt, który brzmi świetnie, ale w praktyce odpowiada za ciągłe przetwarzanie w głowie wszystkiego. Także niekoniecznie intelekt jest tu równy inteligencji, a już na pewno nie zawsze przeradza się w mądrość… Choć czasem oczywiście i tak bywa. ;) . Te książki to typowe poradniki. Ja bardzo lubię takie typowe poradniki, w których autor lub autorka pisze konkretnie co mam zrobić, punktuje pewne tematy, pod warunkiem oczywiście, że wyjaśni najpierw dlaczego mam to zrobić i to do mnie przemawia. I tak jest w tej książce.
Być może czytałaś te książki, być może wiele razy je przynajmniej widziałaś, bo one gdy się ukazały były bardzo dobrze promowane. Mają takie charakterystyczne pastelowe okładki z narysowanym leniwcem. Wiem, że leniwiec może wydawać się niektórym słodki, osobiście nic do niego nie mam, ale uważam, że nie do końca służy tej książce, tak jak paradoksalnie bardzo bezpośredni tytuł. Szczerze powiem, że długo miałam opór przed sięgnięciem po te książki, ponieważ miałam taką myśl – bez przesady, ja jestem zbyt inteligentna, aby dać się nabrać na tak tandetny tytuł. Wiem, strasznie to brzmi, no ale tak było. I tylko dlatego, że któregoś dnia w miejscu, gdzie zazwyczaj kupuję ebooki była niesamowita promocja na tę książkę pomyślałam sobie, no dobra tylko zajrzę do środka. Na tej stronie jest możliwość przeczytania bezpłatnie fragmentu i wstęp tak mi się spodobał, że kupiłam od razu tę książkę, przeczytałam, zrobiłam notatki i wracam do nich regularnie. Potem kupiłam kolejną, a ostatnio też tę o manipulatorach, a osobach wysoko wrażliwych, tej samej autorki. Bardzo ją polubiłam. Pisze konkretnie, podaje dużo przykładów ze swojej pracy z pacjentami. Pisze dla osób wysoko wrażliwych, tak jak w tytule, choć uważam, że nie każda osoba wysoko wrażliwa się w tym odnajdzie. Dlatego przy okazji książki dr Elaine Aron opowiedziałam trochę o tych czterech aspektach / filarach wysokiej wrażliwości, bo właśnie tu chcę do tego wrócić. Dla osób, które bardzo mocno odczuwają ten pierwszy aspekt, którym jest głębia przetwarzania czy np. dla osób z talentem Gallupa w top 5 Intelekt, ta książka może być bardzo pomocna. Ale jeśli ktoś w tym aspekcie nie ma tak silnie rozwiniętej wysokiej wrażliwości tylko na przykład bardziej w filarze związanym z empatią, to być może ta książka nie będzie pomocna (tylko kolejna, o której zaraz opowiem więcej). Także dla mnie to był strzał w 10. Bardzo się odnalazłam też w tym wyjaśnieniu dotyczącym aktywności prawej półkuli mózgu, zaleceń, że muszę realizować kreatywność i wykonywać skomplikowane rzeczy. Dla mnie osobiście to były dwa obszary, w których zawsze czułam, że „wymyślam”, albo „cuduję”. A tutaj jest bardzo jasno napisane, że są to potrzeby, bez których będę szukać sobie problemów lub popadać w marazm. I to się u mnie bardzo sprawdza. W tej książce jest wiele innych cennych wskazówek. Nie będę o nich wszystkich opowiadać, bo to byłby bardzo długi odcinek a i tak będzie trwał dłużej niż pierwotnie zamierzałam… Ale cóż, jak przystało na osobę wysoko wrażliwą potrzebuję temat choć trochę zgłębić. Choć i tak mam świadomość, że nie zgłębiłam tak bardzo jak bym chciała, ale to już pozostawiam Tobie, jestem spokojna, że przejmiesz pałeczkę. ;) Także polecam tę książkę, dla mnie sama świadomość, że autorka miała wielu „pacjentów” z tą cechą i bardzo wyraźnie ją wyodrębnia była ciekawa i kojąca.
Teraz omówię książkę, która może przypaść do serca osobom, których wysoka wrażliwość mocno opiera się właśnie na empatii. Choć niekoniecznie. Ale na pewno dla osób, które identyfikują się z pojęciem „empata” czy „empatka”.
Jest to książka Judith Orloff: The empath’s survival guide. Life strategies for Sensitive People
Podaję angielski tytuł, ponieważ kupiłam tę książkę rok temu po angielsku, ale dosłownie przed chwilą przygotowując się do tego odcinka zgooglowam jeszcze raz tę książkę sprawdzając, czy nie ma polskiego wydania i widzę, że jest i to od niedawna. Polski tytuł brzmi Empatia. Poradnik dla wrażliwych. Dla tych, co za dużo myślą i czują.
I w tym momencie nie powstrzymam się od dygresji, bo widzę, że na okładce jest królik na pastelowym tle. Książka przynajmniej jeśli chodzi o okładkę idzie więc tropem poprzedniej, i widzę po dopisku w tytule: za dużo myśleć się sprawdza sprzedażowo, bo zostało dodane, choć w oryginale go nie ma… I powiem szczerze trochę zażartuję, bo jednak mam świadomość, że być może ta empatyczna część nie jest u mnie tak mocno rozwinięta więc tu nie doceniam wagi słodkich i miękkich małych i dużych zwierząt futerkowych, być może pewne osoby wysoko wrażliwe to rozczula i zachęca do zakupu, ale ja zastanawiam się – dlaczego? No po co nam te leniwce i króliki? Wiem, że świat okładek to inny temat, ale jednak, czy to nam wysoko wrażliwym dodaje? Czy nas to zachęca? Nie jestem przekonana. Nie dość, że jesteśmy wrażliwi, rozkminiamy za bardzo, sięgamy do działu „self – help”, z którym nierzadko mamy problem, bo mamy poczucie, że bywają tam głównie ludzie z problemami, a kto chce mieć problem i się do tego przed innymi przyznawać, to jeszcze ten królik na okładce… Po co to komu, pytam??? Stawiam trzy znaki zapytania, jeśli znasz odpowiedź – napisz koniecznie. Wiem, że są wśród Słuchaczek bardzo utalentowane graficzki. Dziewczyny – jeśli teraz mnie słyszycie, dajcie znać, może Wy macie coś na obronę tego królika. ;)
Wracając do książki. To zdecydowanie dla osób które „czują za dużo” (biorę słowo w cudzysłów), niekoniecznie dla tych, którzy za dużo myślą, bo moim zdaniem ta książka może tę grupę rozczarować.
Osobiście sięgnęłam po nią gdy rok temu obejrzałam wystąpienie autorki w ramach pewnej konferencji online. Ona opowiadała wtedy o tragicznych związkach empatów z narcyzami. Bardzo mi się to wystąpienie spodobało (choć temat był dość przygnębiający, konkluzja była bardzo jasna – to się zawsze źle kończy i to zawsze dla empatów). Jednak autorka mnie zainteresowała, więc zaczęłam szperać i okazało się, że miała kurs online dla empatów i osób wysoko wrażliwych. A, że ja bardzo lubię kursy online, to serce mocniej mi zabiło i zaczęłam się zastanawiać nad zakupem. Zwłaszcza, że tematy zawarte w kursie były co tu dużo mówić – z życia wzięte (przynajmniej mojego). Więc ten kurs miał dosłownie rozwiązać wszystkie moje problemy od tych związanych z wiarą w siebie, po problemy z jedzeniem emocjonalnym, przez relacje z innymi i tematy związane z przebodźcowaniem. Już prawie, prawie miałam kupować, ale jednak cena była dla mnie trochę za duża na tamtem moment i tak wpadłam na książkę, na podstawie której ten kurs był zrobiony. Więc postanowiłam zacząć od czegoś tańszego. Cieszę się, że wybrałam książkę, bo o ile było w niej kilka ciekawych elementów, o tyle niestety jest bardzo „amerykańska” czyli skrótowa w pewnych tematach. I tu właśnie jest moje zastrzeżenie z punktu widzenia osoby z talentem Intelekt, która myśli, aż głowa paruje, że może ten dopisek o myślących za dużo nie jest zbyt trafny. Myślę, że empaci, którzy identyfikują się z tym określeniem mogą w niej znaleźć sporo dla siebie, tak jak mówiłam, ja też znalazłam, ale… Jeśli szukasz książki, która pomoże Ci zgłębić wiedzę, a już coś na ten temat wiesz, może być rozczarowująca. Plus dużo w niej wątków związanych z energią, pojawiają się techniki oparte na wizualizacji. Osobiście lubię takie wątki, ale mam świadomość, że dla niektórych osób mogą nie być nawet nie wiem jak to nazwać, żeby nie bagatelizować tego, bo jednak nie chciałabym. Powiem tak – mogą nie trafiać. Także książce warto się przyjrzeć i samej ocenić, najlepiej przeczytać fragment to pomoże podjąć decyzję. Na koniec dodam, że autorka jest empatką, ale także psychiatrą z wieloletnim doświadczeniem, co dla mnie przemawia na plus.
Na koniec opowiem o jeszcze jednej książce dr Elaine Aron pt. Wysoko wrażliwi i miłość.
Powiem szczerze, że (i w sumie to może brzmieć trochę tandetnie, bo chyba mówię to przy większości książek…) w każdym razie true story, że nie byłam przekonana do zakupu tej książki. Z jednej strony ufam Elaine Aron w tym temacie, ale z drugiej miałam taką myśl: co nowego jeszcze można napisać o tej wysokiej wrażliwości? Z jednej strony lubię poradniki, bo zawężają mi te rozgałęzione myśli uciekające w dygresje do dygresji, więc lubię mieć książkę ze strukturą, która punktuje to co najważniejsze, bo łatwiej mi zwrócić na pewne aspekty uwagę. Ale… co jeszcze można dodać – tak sobie myślałam… Poza tym akurat temat miłości „mam już za sobą”, w takim sensie, że mam już męża i nie wiem, może podświadomie się trochę bałam, że w tej książce się dowiem, że jednak źle wybrałam. No i co teraz? Ale w końcu chyba też skuszona promocją, zdecydowałam się przeczytać fragment i kupiłam całą książkę. Powiem szczerze to była chyba najlepsza książka o wysokiej wrażliwości, którą czytałam. Bardzo polecam, zwłaszcza jeśli podstawy masz już „przeczytane”. Nie wiem czy to temat, czy fakt, że to już któraś z kolei książka dr Aron sprawiły, że mam takie wrażenie, płynniej się ją czyta. Zawiera dużo głębszych wątków, temat miłości jest potraktowany szeroko z różnych stron. Polecam bardzo, zwłaszcza, że nie musiałam po niej wymieniać męża. Opowiada o związkach zarówno z perspektywy wwo z wwo i wwo z nie wwo. Mój mąż nie jest wysoko wrażliwy, ale tak jak w książce było napisane – ma to swoje plusy i minusy. Także dzięki tej lekturze mogłam spojrzeć na ten temat z różnych stron i uzmysłowić sobie, że są minusy, ale są też plusy. Polecam bardzo.
I tutaj w zasadzie kończy się temat książek o wysokiej wrażliwości, które przeczytałam. Ale na koniec chciałabym jeszcze krótko opowiedzieć o kilku książkach, które są rynku, a których jeszcze nie przeczytałam:
Będą to dwie kolejne książki dr Elaine Aron:
- Pierwsza to The Highly Sensitive Person’s Workbook Widziałam ostatnio na Instagramie, że jest też polskie wydanie tej książki, ale w księgarni nie trafiłam, więc nie podam tytułu. Ja mam wersję po angielsku. Zaczęłam ją czytać, ale jest to książka typowo z ćwiczeniami więc odłożyłam na bok, bo potrzebuję jakiejś struktury czasowej, żeby się za to zabrać. Myślę, że warto jej się przyjrzeć, bo może pomóc w konkretnych działaniach. Jak lubisz ćwiczenia to naprawdę warto. U mnie jest na liście to do. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku, może po wakacjach…
Druga książka dr Elaine Aron Wysoko wrażliwe dziecko
I powiem szczerze nie mam pojęcia, dlaczego jej jeszcze nie czytałam. Chyba z czystej przekory. Bo na 100 % mam wysoko wrażliwe dziecko… Więc pewnie dlatego, że po prostu nie lubię tematów związanych z dziećmi i mam przekonanie, że jakoś sobie z dzieckiem poradzę na podstawie tej wiedzy o wysokiej wrażliwości, którą już mam… Poza tym ciągle mam jeszcze do przeczytania książkę Gabora Mate i dr. Gordona Neufeld’a pt „Więź” na temat wychowania dzieci, jestem w połowie kursu z pozytywnej dyscypliny, to samo z książką. Nie wiem. Ale jak czytałaś tę książkę – daj znać jakie masz wrażenia. Podejrzewam, że wiele osób od tej książki może w ogóle zaczynać poznawać temat wysokiej wrażliwości, bo o wysokiej wrażliwość bardzo dużo się mówi już od kilku lat właśnie w kontekście dzieci. I tak naprawdę ja, paradoksalnie dowiedziałam się o swojej wysokiej wrażliwości właśnie od Joasi Baranowskiej, która te 5 lat temu prowadziła swój autorski kurs online oczywiście Mama bez frustracji i poczucia winy. Ja ten kurs kupiłam, w pakiecie miałam też możliwość mailowego wsparcia Asi. Asia jest psychologiem i propagatorką w Polsce pozytywnej dyscypliny. Ale ten kurs był tak klarowny, że nie bardzo było o co pytać. Ale, że tę możliwość miałam, to bardzo chciałam z niej skorzystać, więc już pod sam koniec postanowiłam się zebrać w sobie i napisać do niej maila, że w sumie, to wszystko fajnie, rozumiem te tematy, miłość do dziecka, czas dla siebie, odpuszczenie. I to brzmi super, do momentu, jak moje dziecko nie zaczyta płakać, krzyczeć, albo co gorsza mnie szczypać czy swoją małą dziecięcą nogą mnie kopać. A moje dziecko kopało często, bo lubiło wierzgać nogami i miała przez jakiś czas nawet pseudonim – szalone nogi… Napisałam o tym w sumie trochę się wstydząc tego, bo jak to taka wspaniała matka, nie potrafię się uśmiechać do bobaska, jak sobie wrzeszczy. No ale powiem szczerze te nagłe i dość mocne jak dla mnie interakcje doprowadzały mnie do wewnętrznie do totalnego rozstroju. Nawet temat kup po mnie spływał, ale te dźwięki i naruszenie mojej fizycznej przestrzeni było dla mnie trudne. I Asia odpisała mi wtedy, że to brzmi, jakbym po prostu była wysoko wrażliwa i że często się o tym mówi w kontekście dzieci, ale przecież to jest dziedziczne, więc dorosłych to też dotyczy. Wtedy zapytałam ją co to jest i co mam z tym zrobić? Napisała, że z tym za wiele nie da się „zrobić”, poleciła jedną osobą, która zajmowała się wysoką wrażliwością u dzieci, pisząc, że nie zna nikogo, kto by tym się zajmował u dorosłych. I tak chyba wtedy zgooglowałam temat, coś poczytałam i odpuściłam na dłużej, aż trafiłam do Gosi Pawlińskiej na coaching, gdzie temat znów wyszedł na powierzchnię i tak trafiłam na książkę dr Elaine Aron tę pierwszą, o której już mówiłam na początku.
Są jeszcze dwie książki których nie czytałam, a które od czasu do czasu pojawiają mi się w księgarniach internetowych i kuszą: „Mówili, że jestem zbyt wrażliwa” oraz „Zbyt inteligentni, żeby żyć szczęśliwie”. Ta ostatnia kusi najbardziej. Ale są to książki z cyklu: pastelowa okładka ze zwierzakiem, także narazie mnie jeszcze nie skusiły, bo myślę sobie – ile można o tym samym czytać. Poza tym póki co przegrywają ze stosem innych książek, ostatnio do gry wszedł też Netflix, także może po nie nie sięgnę, a może nie, ale… jeśli czytałaś którąś z nich i uważasz, że warto to koniecznie daj mi znać.
I już kończąc powoli ten odcinek, na sam koniec podzielę się jeszcze kilkoma inspiracjami z internetu w temacie wysokiej wrażliwości. Mam świadomość, że jest mnóstwo takich osób, więc to jest bardzo subiektywna lista. Wiem, że każda z nas ma swoje takie miejsce, swoich ludzi. Po angielsku jest na to takie ładne powiedzenie: „t’s my cup of tea albo i nie . Więc zdecydowanie otwieram tu dyskusję na ten temat i jestem ciekawa, co Wy lubicie oglądać. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną swoją listą.
Mój absolutny nr 1 to film, który możesz znaleźć na YouTube, zapis wystąpienia na TEDxIHEParis Eleny Herdieckerhoff pt. The gentle power of highly sensitive people. Ten film ma ponad 3 miliony wyświetleń na YouTube. Jak na TED przystało jest krótki i o określonej strukturze. Pierwszy raz jak go oglądałam to popłakałam się. Ostatnio znów oglądałam już bardziej krytycznym okiem, bo temat zgłębiam od dłuższego czasu, także pewnie to jest film dobry na początek. Ale nadal polecam. Mocno akcentuje temat wrażliwości i osób wysoko wrażliwych w „niewrażliwym świecie”. I to jest ważne. Czasy mamy szybkie, pełne bodźców, nadmiaru i braku umiaru. Myślę, że nawet nie wwo czują się przebodźcowani. Także fajnie zastanowić się nad tym tematem. Mnie osobiście bardzo ujęła historia z dzieciństwa, kiedy Elena była traktowana przez rodzinę jak „księżniczka na ziarnku grochu”. I bardzo mnie to chwyta za serce, bo ja też noszę od dziecka w sobie przekonanie, które małymi krokami staram się zmienić, że wrażliwość to pewien kaprys, wybrzydzanie i, że osoba wrażliwa powinna dostosować się do otoczenia a nie prosić o warunki, które będę dostosowane do jej poziomu wrażliwości.
Strona, którą bardzo polecam, po angielsku Sounds True. Nie jest to strona dla wysoko wrażliwych, bardziej o psychologii, a nawet duchowości. Dużo kursów online i fany podkast. Lubię ich podejście, ufam im. W ich podcaście jest też ciekawa rozmowa, relatywnie nowa z dr Elaine Aron. Podlinkuję ją w notatkach niej.
Jest jeszcze jedna osoba, o której chciałabym powiedzieć to Dominika Dzikowska z Kobiecej Foto Szkoły. Dominika uczy fotografii, robi świetną akcję na Instagramie #instawtorek, jest super babką i prowadzi swój biznes na własnych zasadach. Głównie pisze o fotografii, bo jest fotografką i uczy robić zdjęcia, ale od czasu do czasu zwłaszcza w swoich newsletterach pisze też o wysokiej wrażliwości. Bardzo lubię jej podejście, jest takie zdroworozsądkowe, a sama podziwiam i czerpię różne tipy. Plus tak po ludzku dodaje mi to siły, że da się prowadzić biznes na własnych zasadach będąc wwo, nawet w tak pełnym bodźców miejscu jak Instagram. Z Instagrama bardzo też lubię dziewczynę, która nazywa się Inuinka. Jest młoda, super kolorowa zawodowo robi makatki. To nie jest mój świat, chodzi o to, że ja nigdy nie interesowałam się makatkami i takimi włoczkowymi rzeczami, ale strasznie lubię ją oglądać. Te kolory, szczerość, od czasu do czasu mówi o wysokiej wrażliwości, czasem wspomina wątki związane z terapią. Też ma fajną cykliczną akcję #kreatywnasroda. Tak jak w przypadku Dominiki Dzikowskiej i i jej instawtorku wokół tych # tworzą się bardzo fajne przyjazne i miłe społeczności. To się wyczuwa. Strasznie fajna kolorowa osoba, czerpię sobie od niej tę śmiałość i odwagę do takie beztroskiego, kreatywnego wyrażania siebie.
Tu postawię trzy kropki… Czekam na Twoje polecenia.
I mam nadzieję, że ten odcinek choć inny niż zwykle był dla Ciebie nadal wartościowy i ciekawy. Jestem bardzo ciekawa co z niej wyciągnęłaś dla siebie. I cieszę się bardzo, że byłaś ze mną do końca.
Mam nadzieję, że tą swoją wypowiedzią skłonię Ciebie do odpowiedzi. Niekoniecznie musi być to odpowiedź kierowana bezpośrednio do mnie, choć jeśli będziesz chciała to zapraszam Cię bardzo serdecznie do podzielenia się swoimi przemyśleniami oraz doświadczeniem poprzez komentarz na stronie odcinka https://wzwiazkuzzyciem.pl/odcinek74/ lub na Instagramie, konto nazywa się: https://www.instagram.com/w_zwiazku_z_zyciem_podcast/ , gdzie możesz komentować pod postami albo pisać do mnie bezpośrednio wiadomości prywatne. Możesz też pisać mailowo.
Ja ten odcinek solo traktuję jako eksperyment, dlatego jestem ciekawa jak Ci się go słuchało i czy miałabyś ochotę częściej słuchać takich odcinków? Częściej mam na myśli raz na jakiś czas, oczywiście, bo to w końcu rozmowy i nie zamierzam z nich rezygnować. ;) Jeśli solo, to myślę, że chętnie pozostanę w temacie książek dotyczących jakiegoś konkretnego aspektu. Także daj mi koniecznie znać jak Ci się słuchało.
A tymczasem za trzy tygodnie wracam do rozmowy. Będzie to bardzo ciekawa rozmowa z niesamowitą osobą o kreatywności i decyzjach dotyczących pracy. Dlatego już dziś zachęcam Cię do zasubskybowania newslettera (zapisz się TU), który wysyłam za każdym razem, gdy pojawi się nowy odcinek. I cały czas pracuję nad specjalnym ebookiem tylko dla zapisanych osób, więc jak się pojawi to dostaniesz go bezpłatnie jako pierwsza. Lub zasubskrybuj podkast tam gdzie lubisz go słuchać, wtedy dostaniesz powiadomienie o nowym odcinku z automatu.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Do usłyszenia lub do zobaczenia na Instagramie.
Zostaw Komentarz