W najnowszym, 46. odcinku podcastu rozmawiamy o INTENCJACH.
Co jako pierwsze przychodzi Ci do głowy, gdy myślisz o INTENCJI? Czy bliżej jest Ci do zdania, że wszyscy mają dobre intencje, czy może do powiedzenia, że dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane?
Czy zwracasz uwagę na własne intencje? Czy czujesz, że jest Ci to potrzebne? Czy potrafisz odróżnić je od OCZEKIWAŃ?
Takie pytania towarzyszą nam w dzisiejszej rozmowie. Jeśli też czasem przychodzą Ci do głowy, to zapraszamy Cię do wysłuchania dzisiejszej rozmowy. :* A jeśli nie do końca wiesz, po co mówić o INTENCJI, ale czasem nie możesz zrozumieć dlaczego robisz to co robisz, to też zachęcamy do posłuchania. Jak zawsze jest autentycznie, szczerze i z poczuciem humoru. Przynajmniej takie przyświecają nam intencje, nie tylko podczas tworzenia tego odcinka. ;)
POSŁUCHAJ
ODCINEK NA YOU TUBE
ZAPISZ SIĘ
aby otrzymywać powiadomienia o nowych odcinkach.
ZAPISZ MNIE NA LISTĘJAK SŁUCHAĆ
Słuchaj tam gdzie lubisz, online lub offline:
w aplikacji na telefonie – WPISZ w wyszukiwarce: W związku z życiem
NAPISZ, JAK CI SIĘ PODOBAŁO
Dodaj opinię w aplikacji, w której słuchasz lub na YouTube.
Zajmie Ci to tylko miutę, a dzięki temu kolejne Kobiety trafią do naszego grona! :*
DOŁĄCZ DO ROZMOWY
Czy dla Ciebie INTENCJA ma znaczenie? Czy jesteś jej świadoma, czy traktujesz ją intuicyjnie?
Napisz komentarz, zajmie Ci to tylko chwilę. :*
MASZ POMYSŁ NA KOLEJNY TEMAT?
Napisz w komentarzu lub wyślij email (TU).
Chętnie rozmawiamy na tematy, o których do nas piszecie. :*
4 Odpowiedzi
Kasia
Ha! Znowu odcinek bardzo dla mnie na czasie! Małgosia dzięki za te pytania na temat biznesu i potrzeb. Cenne ćwiczenie, które koniecznie sobie niebawem zrobię.
Trochę niejasna jest dla mnie różnica między intencją, oczekiwaniem a potrzebą…..
I jeszcze: zamawiam odcinek o wiosennych porządkach w głowie!
Agnieszka & Gosia
Och, dziękujemy i bardzo cieszymy się, że możemy wspólnie eksplorować ten temat. :*
Wiosenne porządki w głowie – zapisujemy! :)
Odnośnie intencji, oczekiwań i potrzeb… Hm…
Przyznam, że ciężko mi wytłumaczyć różnicę (co może też świadczyć o tym, że te pojęcia nie za bardzo się od siebie różnią…). Osobiście postrzebam je jako wychodzące z jednego źródła, ale w różnych kierunkach. Wszystkie są sygnałem z naszego wnętrza, tylko, że POTRZEBA jest czymś co ma zaspokoić jakiś brak, OCZEKIWANIE wychodzi z głowy i jest nastawione na to, aby dostawać, a INTENCJA ma w sobie dozę pokory i akceptacji, że owszem potrzebujemy i bardzo chcemy, ale rozumiemy, że wynik nie od nas zależy. Nie wiem, czy to ma dla Ciebie jakiś sens? Starałam się ubrać w słowa coś bardzo intuicyjnego… Niewykluczone, że jakby poszperać głębiej, to nie ma to większego znaczenia. Może to jedno i to samo, tylko zależnie od naszego stanu rozwoju / świadomości / dojrzałości inaczej to nazywamy?
A jak Ty to czujesz?
Ewelina
Cześć! Podświadomie potrzebowałam chyba tego tematu i tak oto jednego dnia po prostu się pojawił na Waszej liście.
Oglądałam kiedyś wywiad z autorem „Siedlisko duszy”. On wydzielił w życiu dwie intencje – kierowane miłością (pozytywne) i kierowane jakimś strachem, obawą (negatywne). Bardzo mi to pomaga od tego czasu, kiedy sama staram się zrozumieć swoje zachowania, a jeszcze wcześniej myśli i emocje, które mnie do tych zachowań skłaniają. A co Wy o tym sądzicie?
Często czuje podobieństwo do Agnieszki ale wciąż brakuje mi odwagi, żeby tak otwarcie i z dystansem mowić o swoich wadach. Dotyczy to tego odcinka, jak i odcinka dot. perfekcjonizmu aka prokrastynacji (tutaj jakbym słyszała siebie). Jestem bardzo ciekawa jak osobiście przepracowałaś ten cały temat związany z idealizmem . Terapnia? Książki? Warsztaty? W tym punkcie chciałabym Wam zaproponować też temat narcyza a moze też tego, jak z narcyzem walczyć. Ale nie z narcyzem, który jest naszym mężem, szefową, tylko narcyzem którym jesteśmy my. Temat idealizmu pociągnął mnie w tę stronę. 10 cech narcyza, które znajduje sie w co drugim artykule w internecie, pasuje do mnie jak 7/10. I jedno martwi – mowa, że taka osoba może przejść terapie, ale większość materiałów to poradniki jak takiego narcyza unicestwić. A co ma powiedzieć sam narcyz, który faktycznie był porównywany do innych osób od dzieciństwa, był stawiamy w opozycji do rodzeństwa („Musisz być lepsza”), musiał zachowywać się, a nie po prostu być, a teraz myśli że może wszystko, a jednocześnie boi sie każdego kroku lub wszystko idzie nie tak, jak mogłoby?
Może zechcecie o tym porozmawiać :)
Pozdrawiam,
Ewelina
Agnieszka P.
Cześć Ewelino,
Bardzo się cieszę, że napisałaś i dziękuję Ci za to!
Poruszyłaś kilka niezwykle bliskich dla mnie wątków i przyznam, że najchętniej spotkałabym się z Tobą przy kawie albo herbacie i przegadała te tematy. :) Niech ta odpowiedź będzie takim substytutem. ;) Po kolei odniosę się do wątków, które poruszyłaś.
Nie czytałam książki „Siedlisko duszy”, ale oglądałam kiedyś rozmowę Oprah Winfrey z jej autorem, Garym Zukav’em. Możliwe, że to od niego usłyszałam słowa, które napisałaś – o dwóch podstawowych intencjach – miłości i strachu. Możliwe też, że pojawiły się na jednym z kursów, które robiłam… Najbardziej prawdopodobne jest to, że słyszałam je z kilku różnych źródeł i pewnie dlatego tak mocno zapadły mi w pamięć! :) Dokładnie takie słowa mam zapisane na pierwszej stronie dziennika: „Czy robię to z MIŁOŚCI czy ze strachu?” I tak jak Tobie, bardzo pomagają mi one zrozumieć moje motywacje / intencje! Często okazuje się, że robię coś ze strachu… Wtedy łatwiej mi odpuścić. A jeśli nie potrafię, to przynajmniej staram się szukać powodów takiego zachowania. Przy okazji zapytam z ciekawości czy czytałaś tę książkę? Polecasz?
Jeśli chodzi o przepracowanie tematu (nie tylko związanego z idealizmem), to u mnie jest to proces długotrwały. Kilka lat temu byłam na krótkiej terapii, która tak na prawdę zapoczątkowała ten proces zmiany myślenia i rozwoju. Choć na terapię przyszłam z bardzo konkretnym problemem, który okazał się tylko powodem do zrozumienia i nazwania szeregu innych problemów. Tam też spotkałam się z koncepcją przekonań, która była dla mnie bramą do świata rozwoju osobistego. Później zaczęłam czytać różne książki – od poradników coachingowych, przez książki psychologiczne, po książki o duchowości. Tak jest do dziś. Brałam też udział w kilku kursach online i warsztatach stacjonarnych i pracowałam z coachem. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że było tego za dużo i pewnie byłoby lepiej, gdybym aplikowała sobie mniej wiedzy teoretycznej, a poświęcała więcej czasu na wprowadzanie zmian w życie. Z drugiej strony jestem i zawsze byłam osobą „siedzącą w głowie” (i mam na to nawet potwierdzenie w Teście Gallupa ;) ), więc widocznie potrzebowałam tej wiedzy. Z czasem zaczęła ona kiełkować i pojawiać się w działaniu. Na pewno bardzo pomaga mi też pisanie dziennika i rozmowy (także z Gosią), bo w ten sposób dochodzę do różnych przełomowych momentów „aha”. A zrozumienie źródła problemu jest dla mnie niezwykle ważnym początkiem do jego zmiany.
Co do idealizmu dopiero niedawno doszłam do sedna mojego „problemu” i tego, czego faktycznie nie akceptowałam. W skrócie mogę powiedzieć, że w samym „środku” jestem osobą pełną nadziei i naprawdę wierzę w to, że ludzie są z gruntu dobrzy. Jednak przez większość swojego życia przyjmowałam z zewnątrz dowody na to, że świat i ludzie są źli, a życie jest ciężkie. I w ten sposób czułam, że moje własne przekonania są naiwne i powinnam zaakceptować dominującą w naszej kulturze beznadzieję. Tak na prawdę problemem było to, że nie potrafiłam zaufać sobie i zaakceptować swojej prawdy (trochę górnolotnie to brzmi, ale ciężko mi wyrazić to bardziej przyziemnymi słowami…). Dopiero gdy zaczęłam oddzielać to co jest moje, od tego co mi powiedziano, odkryłam, że te przekonania, które tak bardzo siedziały w mojej „duszy” bardziej mnie wspierają, niż to, co słyszałam na około. Kluczem okazała się akceptacja. Jest to dla mnie ciągle „świeży” temat, także staram się uważnie przyglądać sytuacjom, w których włącza się mój stary proces myślowy.
Rozpisałam się, a szczerze mówiąc czuję, że to dopiero początek… Nie wykluczam, że napiszę o tym artykuł na blogu. Swoją drogą cały proces moich zmian – kursów, książek i zmieniających się przekonań można prześledzić na moim blogu, także jeśli będziesz miała lekki niedosyt po moim komentarzu, to zapraszam Cię na stronę http://www.arabellaobaker.com.
W tym momencie mam lekkie poczucie winym, bo wychodzi z ukrycia mój wewnętrzny „narcyz”… W końcu cały czas piszę o sobie i sprawia mi to nieskrywaną przyjemność! Gdybyśmy rozmawiały twarzą w twarz zrobiłabym teraz głupią minę rozładowującą napięcie, po której obie wybuchnęłybyśmy śmiechem i z ulgą stwierdziły, że nie jestem żadnym narcyzem! Bo kto chce nim być? No może poza prawdziwym narcyzem… ;) Przyznam Ci się, że czasem też odnajduję w sobie wiele cech z „listy narcyza”. Jednak w kontakcie z innymi zazwyczaj nie wysuwają się one wszystkie na raz na pierwszy plan. Choć dają o sobie znać gdy czują się „niedopieszczone”. Z drugiej strony mam tego wszystkiego świadomość i nie mam intencji aby z premedytacją wykorzystywać innych. Piszę o tym, bo może masz podobnie? Nie znamy się za dobrze, więc trochę strzelam na oślep z tym pytaniem… Może napiszesz jeszcze, które z narcystycznych cech odnajdujesz w sobie i w jakich sytuacjach? Pytam o to, bo na pewno podejmiemy ten temat z Gosią. Jestem bardzo ciekawa jak ona to widzi oczami psychologa.
To tak na szybko. Myślę, że przegadałybyśmy kilka godzin spotykając się twarzą w twarz. ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Agnieszka